Zmęczenie i odpoczynek od budowy
Po roku pełnym wrażeń życiowych i budowlanych w grudniu poczułem, że muszę odpocząć na chwilę od budowy, z racji podejścia jakie mamy, czyli przy każdym etapie (poza dachem) pomagałem to miałem już tego dość. Weekendy, czas po pracy i urlop był spędzony na budowie, bo wiadomo, że liczy się oszczędzoną kasę, a nie ma co ukrywać, że "pańskie oko konia tuczy" i jednak można zaobserwować, że inaczej ta praca przebiega - szybciej i dokładniej jeśli pomaga się czy przygotowuje lub robi samemu niektóre rzeczy :) Nie mniej jest to mega męczące połączenie pracy zawodowej, wyjazdów, pobytu na budowie, szukaniu materiałów i ich załatwianiu, u mnie było to widać już przy końcówce roku, gdzie nie miałem ochoty i sił, żeby na budowie siedzieć, ani tym bardziej o niej myśleć. Pewnie każdy ma taki czas i u jednych przychodzi wcześniej, u innych później, ale pewne jest, że taki czas przyjdzie. Od połowy grudnia wyłączyłem myślenie o budowie, żeby odpocząć, mimo, że decyzji do podjęcia jest cały czas mnóstwo, a okres świąteczny skutecznie pomógł w tym "nie myśleniu" :D W drugiej połowie stycznia mogłem już wrócić do planów i ciągnąć budowę dalej pełny nowych sił :) Zaczęło się od szukania terminu z murarzem na zrobienie działówek (o tym w kolejnym wpisie), teraz czekam aż tynkarze skończą na dwóch budowach, żeby ocenić których sobie "zaklepać", plan elektryki powstaje (tutaj muszę się ostatecznie zdecydować czy robię elektrykę sam czy jednak komuś ją zlecamy, jeśli zrobię sam to kasę na elektryka mogę przeznaczyć na jakieś funkcje "smart").
Na koniec chciałbym wyrazić słowa podziwu dla "samorobów", bo ja mimo, że kiedyś były wielkie chęci budowy domu samemu to wiem, że nie dotrwałbym do końca i przekazać słowa wsparcia dla ludzi takich jak ja czyli tych którzy w miarę możliwości, w wolnym czasie lub na urlopach robią ile potrafią / pomagają fachowcom. Sam pewnie sporo na etapie wykończenia będę robił o ile mnie to nie wykończy ;)